Natalia i Piotr - ślub w Krakowie
Są takie spotkania, które zostają z człowiekiem na długo. Takie, po których wiesz, że oto właśnie poznałeś parę, której historia będzie jedną z tych wyjątkowych — zapadających w pamięć nie tylko przez piękne obrazy, ale przez uczucia, które wypełniają każdy kadr.
Z Natalią i Piotrem spotkaliśmy się na długo przed ich wielkim dniem. Usiadłem z nimi przy kawie, a czas przestał istnieć. Rozmowa płynęła swobodnie, między uśmiechami a czułymi spojrzeniami. Słuchając ich opowieści, widziałem już wtedy fragmenty tego, co miałem dopiero sfotografować — ciepło, bliskość, spokój, który daje tylko pewność, że jest się dokładnie tam, gdzie powinno.
Ich dzień ślubu był zapowiadany jako pogodowa katastrofa — niebo miało się otworzyć, burza miała pokrzyżować wszystkie plany. Ale los bywa przewrotny, czasem hojny. Tego dnia spokój nie tylko zagościł w sercach, ale i na niebie. Słońce przebiło się przez chmury, jakby samo chciało przyjrzeć się tej historii z bliska. Deszcz spadł dopiero wtedy, gdy wszyscy już śmiali się i tańczyli w ceglanych murach Starej Zajezdni, a każda kropla za oknem tylko podkreślała ciepło bijące ze środka.
Była to noc pełna tańca, radości, wzruszeń i tych krótkich spojrzeń między dwojgiem ludzi, którzy nie muszą nic mówić, by wiedzieć wszystko.
A potem przyszła jesień i z nią nasza sesja. Wyruszyliśmy w Bieszczady — tam, gdzie świat zwalnia, liście płoną barwami, a powietrze pachnie ogniskiem i wolnością. Patrzyli na siebie tak samo, jak wtedy, gdy powiedzieli „tak” – jakby świat istniał tylko dla nich.
Dziękuję Wam, Natalia i Piotr, że mogłem opowiedzieć Waszą historię obrazem.
Że pozwoliliście mi uchwycić to, co najcenniejsze – prawdziwe uczucie, którego nie trzeba grać, bo ono po prostu jest.
 









































































































































































